Amano
Technowiking
Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 2:35, 09 Gru 2017 Temat postu: Zielona Fala - Kampania 40k |
|
|
Drugi wątek kampanii "Pajęczy Trakt" umieszczam tutaj, żeby było trochę czytelniej.
WSTĘP:
Wojna na Septer Nox ściągnęła uwagę wszystkich oczu systemu. Nic dziwnego, że rozwój nowego zagrożenia na planecie Dox przeszedł niezauważony. Planeta wyróżniała się tylko tym, że była zacofana, głównie rolnicza. Siły obrony planetarnej zostały kilka miesięcy wcześniej oddelegowane do pomocy na Nox. Tymczasem prawie cała populacja uległa ukrytej wcześniej pladze.
Pas asteroid w systemie Septer był już dawno wyeksploatowany i od dawna nikt nie zwracał na nie uwagi. W związku z tym wzmożony ruch i prace przy asteroidach przeszły niezauważone.
- Ruchy chopaki. Ruszacie się jak snot kiedy posadzę na nim swój zad. Hehehe.
- Szefie, Mekaniak mówi, że nasze Skały są już gotowe.
- Dobrze, poczekamy, aż sami do nas przylecą, to im natłuczemy i zabierzemy dakka.
- Sprytny plan!
- A potem polecimy na tą planetę i ich zdepczemy.
- Szefie to jest genialne!
Niedługo po tej konwersacji nieświadomy okręt Adeptus Mechanicus ruszył w kierunku pasa asteroid. Zasadzka potwierdza tylko, że Warboss Guts Rippa jest sprytny jak Mork. Nadszedł czas udowodnić, że jest również zabójczy niczym Gork.
Tak narodziło się nowe Waaagh!, a system Septer nie zdąży odetchnąć po niedawno skończonej wojnie.
Zielona Fala 1
Orkowie vs Adeptus Mechanicus, 1250.
Orkowie wystawiają się 9’’ od środka stołu, Adeptus Mechanicus 12 calu od krótkich krawędzi. Na stole są 3 cele misji, kontrola każdego z nich na koniec tury daje 1 punkt. Specjalne strategie:
Orkowie: Skały (1CP)
Dowolna jednostka może skorzystać z deep striku (na koniec fazy ruchu, więcej niż 9’’ od przeciwnika)
Adeptus Mechanicus: Wieżyczki strażnicze (1CP)
Jednostka orków, która zadeklarowała szarżę dostaje d3 śmiertelne rany.
*************************************************************
Manipuła Skitarii poruszała się metodycznie po korytarzach Veritas Imperialis, bezlitośnie oczyszczając jej święte hale z obcego plugastwa. Przebudzono dziesiątki bojowych serwitorów, które niczym białe krwinki pozbyły się intruzów z układu krwionośnego okrętu, a ostrzał w przestrzeni nie był w stanie na dobre przebić jego osłon. Po kilku godzinach jednostka była ponownie gotowa do drogi. Ale cóż z tego, skoro szkody zostały już uczynione. Abordaż Obcych okazał się całkowitym zaskoczeniem dla załogi, zielonoskórzy błyskawicznie wyszabrowali wszystko, co nie było przyspawane do podłoża (oraz kilka rzeczy, które były) i uszli w stronę Septer-Nox. Van Aken podejmował decyzje – dane z każdego zakątka Prawdy spływały na mostek, gdzie analizowane były przez kogitatory, a następnie interpretowane przez sieć mózgów Magosa – każdy śledził wiele ścieżek jednocześnie, wydając rozkazy z nieludzką wydajnością. Jednym z nich, niewiele tylko ważniejszym od innych było odzyskanie zmasakrowanego ciała Ksenobiologa i załadowanie jego umysłu do nowego ciała. Taka pasja dla wiedzy nie może zostać zmarnowana…
- Silniki gotowe. Jakie są Twoje rozkazy, Panie? – sternik niechętnie przerwał ciszę, panującą na mostku.
- Kontynuować poprzedni kurs – beznamiętnie odpowiedział mu jeden z serwitorów, połączonych linkiem empatycznym z mózgiem Van Akena – i przywołać Astropatę.
***
Kapitanie Koss. Nowe zagrożenie. Orkowie zaatakowali w pasie asteroid. Atak odparty. Skały podążają kursem zbieżnym z Septer-Nox. Doradzam natychmiastowy powrót na orbitę planety i przygotowanie obrony. Orkowie mogą posiadać znaczną siłę ognia… nieznanego pochodzenia. Imperator chroni.
BONUSY:
Dakka jest Dakka – Orkowie zrabowali broń z okrętu Adeptus Mechanicus – dostała się ona największym i najsilniejszym zielonoskórym. Kiedy broń strzelecka użyta przez bohatera wyrzuci 6 na zranienie, zadaje śmiertelną ranę zamiast normalnych obrażeń.
Pas asteroid na drodze do bramy pajęczego traktu był gęstszy niż wynikało to z imperialnych zapisków sprzed 150 lat. Veritas Imperialis poruszał się z odpowiednią sobie, powolną konsekwencją, co chwilę robiąc manewry wymijające. Holograficzny mostek wskazywał, że okolica była spokojna. Van Aken powstrzymywał się od zacierania rąk w geście podniecenia.
Nagle holograf rozbłysł tysiącami małych, świecących kropek oznaczających ośrodki wzmożonej emisji energii i ich parametry z okrętowych czujników. Ilość danych, która w ułamku sekundy uderzyła w mózg Van Akena była tak wielka, że spowodowała skurcz całego ciała. Po następnej sekundzie rozkazy były wydane, a w kadłub okrętu zaczęło uderzać wiele okolicznych skał.
Van Aken przywoływał do swojego umysłu kolejne raporty i obrazy odbywającego się fenomenu. Czyżby jakaś nowa eldarska sztuczka?
Następny raport: „Przebicie kadłuba w wielu miejscach. Intruzi na pokładzie.”.
Obraz: zielone, umięśnione stwory na jednym z pokładów transportowych zabijały załogę i szabrowały wszystko co mogły.
Nie, tak blisko celu nikt nie może przeszkodzić mu w zbadaniu cennej technologii aeldari. Statek cierpiał, a on razem z nim. Kolejne, liczne uderzenia asteroid w kadłub okrętu wywołały lawinę raportów. Empatyczne połączenie ponownie spowodowało spazm bólu, a Van Aken wydał z siebie binarny krzyk. Na okręcie zbudziły się wszystkie bojowe serwitory.
Orczy mechanik uparł się, że musi wjechać na okręt przeciwnika na swoim świeżo pomalowanym na czerwono motocyklu, więc kilku mniejszych chopaków szybowało teraz w próżni. Jeździł z miejsca do miejsca i wybierał wszystkie interesujące go przedmioty znajdujące się na pokładzie. Chopaki robili jatkę z tych śmiesznych ludków, których spotkali na okręcie, a dziwny chopak robił swoje dziwne rzeczy. Nagle coś przykuło jego uwagę – ten mechaniczny człowiek, który wytrzymał tyle w walce z chopakami zaczynał ożywać. Podjechał i wbił w niego swój wzrok. Ksenobiolog naprawiał swoją strukturę. Ciężko było stwierdzić, który jego element był za to odpowiedzialny. Na pewno nie jeden z tych odrąbanych przez chopaków. Mechanik żałował, że nie ma z nimi painboya. Zaczął rozbierać ksenobiologa z jego obszernych szat. Nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego – to nie mógł być człowiek, tylko jakiś majstersztyk, cud technologii, wykonany z największą precyzją, idealny.
Oglądanie arcydzieła w samodzielnej odbudowie zajęło mu tyle czasu, że chopaki, nie mogąc unieść więcej szaber sprzętu wracali na skały, a coraz więcej serwitorów bojowych ludzi wpadało na pokład i zaczynało przeważać liczebnie nad orkami. Mechanik wyjął z motocykla swoją czerwoną farbę i napisał Ksenobiologowi na czole „Własność Mechanika” i ruszył do skały.
Zielona fala 2 – Pojedynek
Mroczne Anioły vs Orkowie, 1000
„Niech znanym będzie wszem i wobec, że Warboss Guts Rippa jest orkiem co najwyżej średnich rozmiarów. Jest mniej sprytny niż Grox i mniej brutalny niż Snot. Najbardziej niedołężny chopak z jego bandy jest bardziej zielony niż on. Każdy z jego Nobów mógłby zająć jego miejsce, ale żaden nie chce przewodzić tak mizernej Waaaagh, bo to wstyd. Jego Fura jest powolna i ma automatyczną skrzynię biegów. Jego spluwa nie jest głośna. Jedyne zęby jakie ma są w jego paszczy – a i one nie są imponujących rozmiarów. To twierdzę ja, Mistrz trzeciej kompanii Zakonu Mrocznych Aniołów, Gabriel Koss. Jeśli ktoś twierdzi że jest inaczej, może zaznać mojego ostrza jutro w samo południe, na głównym placu w ruinach stolicy Septer Nox, albo zamilknąć na zawsze.”
************************************************************
Orkowie wylądowali na stołecznej planecie systemu Septer. Słusznie sądząc, że Waaagh ogarnie chaos jeśli pozbawione zostanie głowy, kapitan Koss sprowokował Wypruwacza Flakuf do pojedynku, wierząc że jego młot zakończy wojnę tu i teraz. Jednak wbrew zniewagom rzucanym przez każdy Vox na planecie rozwścieczony Ork może go śmiertelnie zaskoczyć.
Gut Rippa i Gabriel Koss wystawieni są na środku stołu, podstawka w podstawkę. Fallback jest równoznaczny z poddaniem się, więc jest zakazany.
Reszta Armii wystawiona jest do połowy stołu, jednak nie bliżej niż 12’’ od bohaterów walczących w pojedynku. Obie armie obserwują pojedynek – dopóki jeden z bohaterów nie straci ostatniej rany, odbywana jest jedynie faza ruchu (zasada ta nie dotyczy oczywiście pojedynkowiczów – Ci działają normalnie). Na wynik pojedynku nie może w żaden sposób wpłynąć żaden inny model w grze.
Kiedy któryś z dowódców zginie, zasady wracają do normy. Gra od tej pory trwa trzy tury, rozgrywka toczy się na Kill pointy, a pierwszą turę ma strona ze stojącym dowódcą (pokonany wlicza się do killpointów). Dodatkowo ciało pokonanego dowódcy staje się celem misji wartym 2 VP dla strony, która je kontroluje na koniec gry
STRATEGIE:
Obie armie:
To powierzchowna rana! (1CP)
Użyj, kiedy Dowódca otrzyma więcej niż jedna ranę z ataku. Dowódca zamiast tego otrzymuje jedną ranę.
Orkowie:
I ain’t finished with you, space marine! (2CP)
Użyj, kiedy Gutrippa straci ostatnią ranę. Warboss nie traci jej, zamiast tego zostając na jednej ranie.
Mroczne Anioły:
But I’m finished with you, ork. (2CP)
Użyj w dowolnym momencie. Koss może natychmiast wykonać jeden atak w walce wręcz.
BONUSY:
Kapitan Gabriel Koss zwyciężył w pojedynku, zyskując złą sławę wśród zielonoszarych. Każdy zabity przez niego model liczy się jako dwa na potrzeby morale.
- „Który z was, zielone ludziki, to kapitan Koss, HĘ?! GADAĆ!” - Olbrzymi ork, w pancerzu wyglądającym na dostosowaną do noszenia ćwiartkę czołgu wyszedł na środek zasłanego gruzem i fragmentami szkła placu. Mistrz Gabriel wystąpił spomiędzy swoich podkomendnych.
- Ja jestem Gabriel Koss. A gdzie jest Szef Gutrippa i dlaczego wysyła swojego poganiacza squigów, zamiast samemu się stawić do walki?
Nawet zgromadzeni orkowie przycichli słysząc obelgę. Gołym okiem widać było, jak niepowstrzymana fala gniewu wzbiera w Szefie, żeby po sekundzie eksplodować ogłuszającym rykiem szaleńczej wściekłości. Ruszył biegiem przed siebie, zaskakująco dużymi susami rozpędzając masywną górę mięśni i stali, aby po chwili uderzyć w kapitana z siłą pędzącej lokomotywy. Mroczny Anioł ledwie zdążył unieść wzrok i zobaczyć czerwone, pełne furii paciorkowate oczka bestii, kiedy wielki zielony łeb zdzielił go w wizurę hełmu, posyłając na ziemię z głuchym hukiem. Mroczki zatańczyły mu przed oczami, jedynie żelazna aureola uchroniła jego kręgosłup przed zgruchotaniem. Orkowie zawyli z zachwytu nad tak brutalnym ciosem, Marines poinstruowani aby nie interweniować obserwowali karnie jak Gutrippa doskakuje do ich dowódcy. Koss sięgnął po miecz, który wypadł mu z ręki, tylko po to żeby zobaczyć jak kolosalny bucior z impetem kruszy ostrze o beton.
- Hahaha, mam nadzieję że masz zapasowy scyzor, żebym miał co powiesić w swojej furze koło Twojej głowy! – ryknął Zielonoskóry, unosząc kolosalny szpon do ciosu. Kapitan nie stracił ani sekundy więcej, wycelował szybkim ruchem i zamontowany w rękawicy szybkostrzelny pistolet nabił wyszczerzony pysk obcego ołowiem, rozbryzgując dookoła fontannę juchy. Żaden z pocisków nie przebił jego czaszki, ale Ork zachwiał się i zakrył poranioną twarz, dając Aniołowi czas na wstanie z ziemi. Gutrippa, jeszcze na wpół oślepiony walnął szponem na odlew, aż pole siłowe chroniące oficera Imperium rozbłysło feerią barw i wzorów. Krwawa, furiacka wściekłość kolejnego ciosu została zatrzymana, gdy kapitan schwytał szpon swoją energetyczną rękawicą, siłując się z Szefem przez dobrych kilka sekund, zanim ten nie zacisnął swojej broni. Hydrauliczne tłoki syknęły, wypluwając obłok pary, a rękawica Kossa niebezpiecznie odkształciła się, deformując się w rozbłyskach pola energetycznego i miażdżąc kości powodującej nią dłoni. Kosmiczny marine wydał z siebie głuchy jęk bólu – jeszcze sekunda, a jego ramie stanie się historią. Obrócił zwinnie trzymany nadal w drugiej ręce ułamek miecza energetycznego, po czym szerokim zamachem wbił go obcemu w wyszczerzoną w sadystycznym uśmiechu paszczę. Ork ryknął, próbując wyszarpać się do tyłu, kiedy ułamek ostrza raz po raz zagłębiał się w jego fizjonomii. Kiedy w końcu miecz poszedł w drzazgi zupełnie, skruszony o nienaturalnie wytrzymałą czaszkę, Szef zatoczył się kilka kroków, otrząsając się przed kolejnym atakiem.
- Ahhhh! Przeklęte ludziki, zawsze po oczach! – zawył – nauczcie się wreszcie porządnie bić!
- Z przyjemnością – powiedział Kapitan Trzeciej Kompanii, wyprowadzając prosty energetyczną rękawicą, zaciskając zęby od przeszywającego bólu w zdruzgotanej dłoni. Cios roztrzaskał metalową płytę chroniącą szczękę Wypruwacza Flakuf, rozłupując jego czaszkę, a co gorsza pozbawiając go jednego z dwóch dolnych kłów, z których był tak dumny. Obcy zatoczył się, rozejrzał dookoła nieprzytomnie, po czym upadł na asfalt, wzniecając chmurę kurzu. Gabriel Koss, wbrew protokołowi pochylił się i podniósł z ziemi olbrzymi, zakrwawiony ząb, po czym schował go do sakwy.
- Oczyścić plac – krótka komenda ożywiła boltery w rękach Mrocznych Aniołów. Tego dnia Septer Nox zyskała trochę czasu w wiecznej wojnie o przetrwanie, a Mistrz Trzeciej Kompanii zyskał wroga na całe życie, ponieważ Orkowie nie umierają tak łatwo.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Amano dnia Nie 19:00, 10 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|