|
www.kgbbastion.fora.pl Forum Klubu Gier Bitewnych Bation
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Amano
Technowiking
Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:23, 19 Maj 2012 Temat postu: Długa noc na Isis V, czyli Druga Pionkowska Kampania 40k |
|
|
Zamieszczam pierwszą cześć fluffu. Następne dwie, z perspektywy pozostałych frakcji pojawią się w miarę pisania. Po nich przyjdzie czas na mechanikę i zasady. Zakładam uczestnictwo Mrocznych Eldarów, Szarych Rycerzy i Mrocznych Aniołów. (Btw, Koteria Cycowa nadal nazywa się Koterią Krwawego Poranka, mam rację?)
*************************************************************
W komnatach barona Arivadena panował gwar, jak za każdym razem gdy korsarze zbierali się w jednym miejscu. W półmroku rozjaśnionym jedynie kilkoma sferami bladego światła unoszącymi się niczym zabłąkane w piekle dusze dostrzec można było twarze zebranych. Niektóre poznaczone bliznami, inne gładkie. Piękne, wyraziste, szlachetne, lecz wszystkie bez wyjątku okrutne, o zimnych oczach pozbawionych białek. Ich właściciele rozsiadali się wygodnie na fotelach, leżankach i poduszkach otaczających wielki stół, ćmiąc wodne fajki i oddając się pozornie błahej wymianie wieści i przechwałek. Pozornie. Każdy Mroczny Eldar wie, że nawet pośród ciężkiego, leniwego, duszącego od narkotycznych oparów klimatu komnat barona jedno nieodpowiednio dobrane słowo może zaowocować odświeżającym wytryskiem świeżej krwi, która poplami ukochane poduszki gospodarza. Wie również, że Arivaden bardziej przejmie się umeblowaniem niż nieostrożnym nieszczęśnikiem, który okazał się mało bystry i sprowokował cios, albo zbyt wolny i nie zdołał się uchylić.
Sam gospodarz pół leżał na podwyższeniu usłanym purpurową tkaniną, oparty o atlasową pufę trzymając w jednym ręku kielich z trunkiem, w drugim cybuch nargili z którego snuła się wstęga dymu układając się w hipnotyzujące wzory. Powieki miał przymknięte, jednak uważnie obserwował zgromadzonych. W takim towarzystwie jedynie głupiec pozwala sobie na brak czujności…
Nagle odurzająca mieszanka dymu z kadzideł i narkotycznych oparów rozstąpiła się na moment, ukazując dwóch przybocznych barona, którzy prowadzili zakutego w kajdany jeńca.
- Prezent Archonta Rubicana dla barona Arivadena – odezwał się jeden z nich, po czym zmusili jeńca do klęknięcia przed podwyższeniem. Nie musieli się za bardzo wysilać. Mimo że ciało człowieka było praktycznie nieuszkodzone, dziki strach w jego oczach wskazywał na to że zaznajomił się już z salą tortur. Był złamany.
- No proszę… - rzekł wesołym tonem baron, podnosząc jednocześnie uzbrojoną w cybuch dłoń w geście stopniowo uciszającym rozmowy – Rubican płaci swoje długi bardzo powoli, po wszystkim co dla niego zrobiliśmy przysłał… jednego niewolnika.
Na sali rozległy się chichoty, coraz więcej oczu zwracało się na klęczącego człowieka. Ubrany w łachmany mężczyzna, chudy i słabej postury próbował zwinąć się w kłębek, ale uniemożliwił mu to kopniak jednego ze strażników.
- Uważaj, jeśli popsujesz prezent zanim pokaże co jest wart, Rubican będzie musiał znaleźć następny – rzuciła do strażnika odziana w kolczasty lateks kobieta głaszcząca tygrysopodobą bestię leżącą przy jej fotelu – a tego byśmy nie chcieli, prawda?
- Prawda, prawda – potwierdził baron – no więc nie ma co dłużej czekać. Słyszałeś Mon-Keigh? Wszyscy tu jesteśmy ciekawi dlaczego mój wasal przysłał mi w prezencie nie wartościowych niewolników zdolnych wałczyć na arenie, nie skarby zrabowane na swoich wyprawach, ani żadne egzotyczne okazy do moich kolekcji… lecz łysiejącego starca, hmm?
Czlowiek spojrzał na buty swojego rozmówcy.
- Nazywam się Berdarn Kioth, jestem sługą inkwizycji, służącym Żelaznemu Konklawe. Mam wieści, które mogą zadowolić jaśnie pana – wydyszał jeniec na jednym oddechu.
- Dobrze cię wytresowano – zachichotał Arivaden – Co to za wieści? Podzielisz się nimi z nami, czy też wolisz wrócić do komnat tortur Rubicana?
- NIE! BŁAGAM, TYLKO NIE TO! WIEM WIELE, BĘDĘ PRZYDATNY, TYLKO NIE ODSY…! – wrzask więźnia został przerwany kolejnym celnym ciosem strażnika. Kobieta z bestią zachichotała, lecz gospodarz spojrzał tylko z niesmakiem
- Ktoś mógłby pomyśleć, że ludzie inkwizycji są twardsi. Albo że zasłużyłem sobie na prezent który potrafi coś innego niż wrzeszczeć… no więc?
Mężczyzna zaskamlał
- Mój Pan… mój były pan, inkwizytor Havrian, śledził ruchy grupy heretyków. Oni lecą… podróżują w tym momencie niewielką fregatą. Mam wszystkie dane dotyczące tego śledztwa…
Baron uniósł brwi w niedowierzaniu, w jego głosie pierwszy raz tego wieczoru dało się wyczuć gniew – To wszystko? Tylko na to stać tego skąpca? Co mi po jednej fregacie z heretykami?
- To… to nie są zwykli zdrajcy! Mają silnego przywódcę! Czarownika! Oni oddają cześć Slaneshowi! – te słowa wywołały burzę szeptów na sali, jakby do życia obudził się kolosalny ul – Ich przywódca prowadzi statek na Isis V, chce otworzyć swojemu patronowi drogę do świata śmiertelnych w tym systemie.
Te słowa zamieniły burzę w oberwanie chmury.
- Słudzy Kurwy! – wołał jednooki eldar z uwieszoną jego nogi niewolnicą, wymachując groźnie ostrzem z zadziorami – wskaż mi ich a osobiście wypruję temu czarownikowi flaki i zawieszę jego głowę na dziobie okrętu barona Arivadena!
- Marnowanie czasu – machnęła ręką wojowniczka podczas gdy jej bestia obwąchiwała niewolnika – Baron ma racje, jaki łup może wieźć jedna fregata? Jeńców i tak byśmy musieli zabic, wyznawcy Kurwy są zbyt niebezpieczni…
- Niebezpieczni?! HA! – wrzasnął inny z korsarzy – jeśli się boisz rajdu na ludzi, powiedz to wprost.
- Powtórz to, zrób mi przyjemność! – zrobiła krótki gest ręką, z jej rękawicy wysunęło się kilkanaście ostrzy różnej długości. Bestia obnażyła kły i zawarczała.
- Wystarczy! – podniósł głos Arivaden – jeśli chcecie się mordować, opuście moje domostwo. Garadis ma słuszność, nie można pozwolić żyć wyznawcom Suki. Powinniśmy…
- Dać im wyładować i odprawić rytuał – przerwał mu głos z ciemnego kąta sali.
Korsarze momentalnie ucichli, zwróciwszy spojrzenie na do tej pory milczącego Archonta siedzącego w cieniu. Baron zmrużył oczy.
- Pozwolić im? – zapytał – pozwolić żeby demony Kurwy rosły w siłę pijąc krew ludzi pod naszym nosem? To jest twoja rada, Kynislanno?
- Imperium zmieni siedlisko chaosu w popiół w ciągu kilku lat – Archont wstała i zbliżyła się powolnym krokiem do stołu, wchodząc w krąg światła – To nie jest dla nas zagrożenie, ale szansa. Wy widzicie nędzną fregatę… ja całą planetę do wzięcia!
- Niby jak chcesz nakłonić Mon-Keigh żeby oddali ci planetę? – odezwał się któryś z Drakonów – W tych miastach jest więcej żołnierzy niż dusz które baron ma na sumieniu – Arivaden puścił pochlebstwo mimo uszu.
- W bardzo prosty sposób, ślepcy. Kiedy czarownik o którym donosi Rubican sprowadzi demony na swoich wrogów, będą mieli większe problemy niż wypatrywanie najeźdźców.
- Chcesz uderzyć w sam środek ciężko ufortyfikowanej kolonii, pośród szalejących po jej powierzchni demonów, czy tak? – zapytał gospodarz groźnym głosem.
- Tak. Koteria Karmazynowego Poranka wyjdzie stamtąd z ładowniami pełnymi niewolników i łupów – Kynislanna błyskawicznym ruchem wbiła zakrzywiony nóż w blat stołu – Baronie, za twoim pozwoleniem zamienię gubernatora Isis V na jeńca którego otrzymałeś od Rubicana. Co ty na to?
Arivaden patrzył na nią przez chwilę. W końcu uśmiechnął się i przerwał panującą w komnacie absolutną ciszę.
- To uczciwa wymiana.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Amano dnia Sob 21:07, 19 Maj 2012, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cycu
Mistrz
Dołączył: 12 Wrz 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:01, 19 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Świetny kawałek fluffu. Bardzo przynejmne w czytaniu i zwłaszcza kawałek "Słudzy Kurwy!"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Amano
Technowiking
Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:13, 30 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
*Wejście do realnej przestrzeni za 5 minut, odliczanie trwa*
„Młot sprawiedliwych”, krążownik uderzeniowy pamiętający jeszcze czasy Wielkiej Herezji trząsł się i jęczał podczas finalnych minut podróży przez osnowę. Dwaj potężnie zbudowani mężczyźni szli raźnym krokiem wzdłuż głównego korytarza statku. Obaj ubrani w tuniki zakrywające czarne napierśniki, obaj uzbrojeni w miecze, zwisające w pochwach przy biodrze.
- Panie, czy mogę zadać pytanie? – odezwał się młodszy z nich.
- Mamy chwilę zanim dotrzemy na mostek. Co cię trapi, Varro?
- Dlaczego przerywamy naszą podróż przy ISIS V? Nie było żadnych sygnałów wskazujących na konieczność interwencji, a statek nie potrzebuje zapasów.
Wielki Mistrz zatrzymał się i przesunął dłoń nad czytnikiem grodzi, która po tym zabiegu rozsunęła się z sykiem.
- To… przyjacielska przysługa. Inkwizytor Xedeus prosił abyśmy byli gotowi asystować jego operacji na powierzchni planety.
- Przysługa? Panie, proszę o wybaczenie, ale…
Wielki Mistrz zatrzymał się gwałtownie i spojrzał groźnie na najlepszego rycerza zakonu.
- Bierzesz mnie za głupca, Varro.
- Nie, Wielki Mistrzu. Martwię się tylko, czy nasze ostrza nie będą się marnowały, podczas gdy można by z nich zrobić użytek w dobrej sprawie.
- Mam powody żeby zrobić Xedeusowi tą grzeczność. Na ISIS V zmierza fregata, raporty Ordo Hereticus mówią o czarnoksiężniku na pokładzie. Cała komórka inkwizycyjna, wraz z inkwizytorem Ordo Hereticus zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach podczas śledztwa. Moim zdaniem zbadanie sprawy jest warte jednego czy dwóch dni opóźnienia.
- Nie mogę konkurować z mądrością płynącą z twojego doświadczenia panie. Czy mogę liczyć na honor prowadzenia braci do boju?
- Być może nie będzie takiej potrzeby.
*Wejście do realnej przestrzeni za trzy… dwa… jeden… przejście zakończone. Chwalmy Omnissiaha za bezpieczną podróż!*
- Ruszajmy. Oczekują nas na mostku.
Mostek „Młota sprawiedliwych” wyglądał inaczej niż większość imperialnych odpowiedników. Zamiast spiętrzenia maszyn myślących i podłączonych do nich serwitorów, centrum okrągłej komnaty stanowił ołtarz poświęcony Omnissiahowi. W miejsce zwykłego na stanowiskach dowodzenia zgiełku ciągłego zgrzytu maszynerii i wypowiadanych mechanicznym głosem raportów panowała tu nabożna cisza, powietrze natomiast przesycone było zapachem kadzideł i świętych olejków. Komputer sterujący systemami „Młota” był starożytny, jedyny w swoim rodzaju i wymagał odpowiedniej opieki, dlatego dzień i noc czuwał przy nim Techkapłan zakonu, wraz ze swoimi pomocnikami.
- Pełny skan przestrzeni wokół planety – odezwał się Wielki Mistrz, zajmując stanowisko dowodzenia – Pełna identyfikacja każdej znalezionej fregaty. Żadnych danych z naszej strony, oprócz inkwizycyjnej pieczęci.
- Skan w trakcie, panie – odpowiedział jeden z tech-adeptów – odbieram kodowaną transmisję z powierzchni planety. Hekaton, gubernatorski kopiec. Pieczęć Ordo Malleus.
- To z pewnością Xedeus, przełącz go na główny ekran.
Maszyna zaszumiała, koncentryczne kręgi zaczęły obracać się wokół własnej osi i po chwili w przestrzeni zawisł hologram, przedstawiający skromnie ubranego mężczyznę.
- Wielki Mistrzu – inkwizytor skłonił głowę – dziękuję za wasze przybycie
- Wiem że nie wzywałbyś nas bez powodu Xedeusie. Jednak nasz czas jest, jak zawsze, ograniczony.
- Oczywiście, Wielki Mistrzu. Sprawa z każdą godziną staje się coraz bardziej poważna. Statek o którym wspominałem dokonał lądowania atmosferycznego 6 godzin temu, w opuszczonym doku naprawczym kopca Hekaton.
- Wylądował w kopcu gubernatorskim? Nie mógł zrobić tego w tajemnicy
- Nie zrobił. Przechwyciłem zakodowane transmisje między fregatą a pałacem gubernatora.
- A więc zdrada.
- Wiele na to wskazuje. Na szczęście ponad 90% sił zbrojnych w Hekatonie to Imperialna Gwardia, pod dowództwem Lorda-Marszałka Vestugova. Poza zasięgiem władzy guberni. Reszta to Adeptus Arbitres i Siły Obrony Planetarnej.
- Co wiesz o tym czarowniku, z którym w konszachty wchodzi tutejszy gubernator?
- Niewiele, większość informacji na jego temat zaginęła wraz z komórką inkwizytora Havriana. Nazywają go Styrkaar, sadząc z opisów to kosmiczny marine, kronikarz-renegat. Jego załoga to społeczny margines, ale lojalny mu aż po grób. Podejrzewamy że wszyscy wyznają Slaanesha. Udało się zidentyfikować statek – to kościelna fregata, nieuzbrojony statek-kaplica. Nie wiemy gdzie ją zdobył, ani w jaki sposób splugawił jej wnętrze.
- Jakie siły zaangażowałeś w przechwycenie statku?
- Moją osobistą straż i akolitów. Łącznie pięćdziesięciu ludzi pod bronią, w tym dwa oddziały specjalne, zaczną akcję w ciągu najbliższych minut. Wedle mojej oceny alarmowanie Gwardii byłoby… niewskazane.
- Słusznie, ostatnie czego nam trzeba to panika. Zdrajcy mogliby uciec w zamieszaniu. Rycerze zajmą się zabezpieczeniem osoby gubernatora. Udzielimy również wsparcia przy fregacie jeśli zajdzie taka konieczność – będziemy czekać na sygnał i współrzędne do teleportacji. Do tego czasu zachowamy nasza obecność w systemie w tajemnicy. Rzekłem.
- Tak jest, Wielki Mistrzu – inkwizytor Xedeus znów się pokłonił, po czym zmienił ton – Dobrze znów cię widzieć, Ixodesie. Imperator Chroni!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Amano
Technowiking
Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 2:31, 08 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Dok naprawczy był ogromny i stawał się coraz większy w miarę jak ścigacze się do niego zbliżały. Niegdyś duma Kopca Hekaton, jedna z niewielu placówek mogących przyjąć nawet małe jednostki międzygwiezdne, tego wieczoru na skanerach Kruczego Skrzydła przedstawiała się mizernie. Wydzielony podstawy Kopca segment obejmował kilka kilometrów kwadratowych fabryk, warsztatów i świątyń poświęconych Omnissiahowi, oraz ogromną płytę głównego lądowiska. Jej punkt centralny stanowiło coś, co Łowca Naadiel wziął z początku za Imperialną katedrę. Niewiele się pomylił – patrzył na cel ich misji, liczącą sobie bez mała kilometr długości, najeżoną gotyckimi dzwonnicami i posągami świętych kościelną fregatę, niczym ogromny owad prężącą się dumnie na samym środku spalonej wydechami płyty.
- Cel za minutę - nadał do szwadronu siląc się na spokój w głosie – pełna gotowość, spodziewajcie się tego że już o nas wiedzą.
Nie musiał tego mówić. Piloci ścigaczy, weterani drugiej kompanii Zakonu Mrocznych Aniołów w napięciu obserwowali otoczenie, gotowi do manewrów unikowych na pierwszy sygnał zagrożenia ostrzałem. Zamiast niego, nagle rozjarzyły się dziesiątki potężnych reflektorów, iluminując statek-katedrę. Światła wydobyły z mroku ludzi, wyglądających z tej wysokości niczym mrówki, zajmujących pozycje w sakralnej zabudowie wieńczącej szczyt fregaty.
- Kontakt, panie! – zameldował jeden z pilotów – mutanci na pinaklach, ponad czterdziestu, czujniki wskazują więcej w samym statku.
- Manewr 12 z jednym przelotem. Przetrzebić mutancie ścierwo!
Ścigacze załamały kurs i jeden za drugim runęły karkołomnym lotem nurkowym do ataku na fregatę. Zaryczały ciężkie boltery, zawtórowały im silniki pocisków rakietowych. Grad odłamków i roztrzaskujących starożytne statuy boltów ukąsił wybiegających z wnętrza fregaty mutantów, rozrywając ich ciała na krwawe ochłapy, kalecząc i urywając kończyny. Do kakofonii dźwięków dołączyło potępieńcze wycie kultystów. Zgodnie z doktryną manewru 12, Jeden ze szwadronów zawisł nad celem, kontynuując krwawe żniwo, podczas gdy drugi zniżył lot, umożliwiając drużynie Łowcy Naadiela zejście na pokład fregaty. Postawne sylwetki w czarnych wspomaganych pancerzach Astartes wkroczyły w nadbudowę statku, przypominającą świątynną dzielnicę miast imperialnych.
- Panie, kontakt na płycie lądowiska
- Nie pozwolić im uciec! – Naadiel ryknął w komunikator, jednocześnie rozrąbując nadbiegającego kultystę ciosem miecza
- To nie kultyści Panie, to żołnierze z Kopca, kilka drużyn, właśnie przełamują grodzie wejściowe do fregaty! Noszą rozetę inkwizycji.
- Raportuj do hierarchów, my ruszamy do wnętrza na poszukiwanie celu.
- Tak jest panie!
Spokój panujący we wnętrzu statku przytłaczał. Niegdyś surowe komnaty pielgrzymów usłane były teraz różnokolorowymi atłasami, piętrzące się tu i ówdzie stosy poduszek kusiły zapraszająco. Ciężki i odurzający zapach perfum był tak przytłaczający, że Naadiel wyłączył receptory pancerza. Jego drużyna ruszyła przez komnaty przyjemności gotowa na wszystko, ściskając boltery i łańcuchowe ostrza w dłoniach. Czas zwolnił, odgłosy żołnierzy inkwizycji szturmujących fregatę na dolnych piętrach ledwie docierały do ich uszu, tonąc w usypiającej ciszy niczym mucha w szklance obrzydliwie słodkiego miodu. O uwagę z nimi konkurował monotonny, demoniczny zaśpiew sączący się z głośników zamontowanych we wszystkich korytarzach i pokojach. Czujniki szalały od skumulowanej energii osnowy. Nie byli w stanie stwierdzić, ile czasu trwało zstąpienie w głąb tego słodkiego, leniwego, gnuśnego piekła.
Gródź prowadząca na mostek była zawarta na głucho. Żołnierze inkwizycji dwoili się i troili, przepalając ją laserowymi przecinakami, jednak metal ustępował nieznośnie powoli. Skromnie ubrany mężczyzna przyglądający się dotychczas ich działaniom spojrzał zaskoczony na Naadiela.
- W imię Imperatora, przedstawcie się!
- Łowca Naadiel, druga kompania Zakonu Mrocznych Aniołów. W imię hierarchów Zakonu rekwiruję wszystkich jeńców i znaleziska odkryte na pokładzie. Wasze zaangażowanie, choć zbędne, zostanie docenione, inkwizytorze.
- To śledztwo Inkwizycyjne, nie sprawa zakonna! – inkwizytor Xedeus zmarszczył groźnie brwi – nie macie pra…
- Naaaaaadieeeeelllll – demoniczny zaśpiew z głośników zmienił się nagle w syczący głos, dochodzący jakby z samego dna piekieł – czemu musiałem tak długo na ciebie czekać… bracie?
Zarówno marines jak i słudzy inkwizytora Xedeusa zamarli w trwodze, kiedy gródź otwarła się z jękiem, ukazując poznaczoną tatuażami, potężnie umięśnioną, chodź nagą sylwetkę czarownika. Jego skóra falowała, jakby pod spodem kłębił się rój krwiożerczych robaków.
Pierwszy ocknął się Xedeus.
- Nie strzelać! – ryknął – jedna rana na jego ciele dopełni zaklęcia, nie strze…- głos uwiązł mu w gardle, zdławiony jednym gestem czarownika.
- Druga kompania nadal nosi się czarno – rzekł spokojnie Styrkaar – jak za daaawych czaaasów. Przybyliście naprawić swoje błędy, bracia?
- Nie jestem twoim bratem! – Wycharczał Naadiel unosząc uzbrojoną w pistolet dłoń.
- ni.. nieeee – wycharczał inkwizytor, dławiąc się i krztusząc. Zmartwiali żołnierze przypatrywali się jak czarownik, krok za krokiem, zbliża się do Łowcy.
- Ileż to lat minęło poza osnową, bracie? Dziewięć, dziesięć tysięcy? Miałeś prawo zapomnieć mnie przez ten czas… pozwól że się przedstawię…
„Nie dopuścić do ujawnienia tajemnic zakonu” – przypomniał sobie swoją przysięgę Łowca, po czym pociągnął za spust. Bolt przebił nagą klatkę piersiową czarownika, jego krzykowi zawtórował zdławiony, przerażony krzyk inkwizytora.
- Taak – wycharczał czarownik – z ręki… brata śmierć zadana. Tak jak chciałeś, Slaneeshu…
Jego ciało osunęło się na ziemię, a z ziejącej w klatce piersiowej rany zaczęły wysączać się utkane z cienia nici, rozpełzając się niczym macki po komnacie.
- Na Imperatora! – Odzyskał głos Xedeus – Cóżeś uczynił, głupcze!
*******************************************************
Kynislanna z zadowoleniem słuchała raportu. Dobrze było dowiedzieć się czegoś o ofierze przed polowaniem.
- Tak jak mówiłem, moja pani – Dracon z przejęciem relacjonował wydarzenia z powierzchni – Czarownik Styrkaar dokonał swoich guseł. Wplątał w to swoich dawnych współpracowników, sprytnie jak na Mon-Keigh. Szaleństwo ogarnia Kopiec gubernatorski, demony Kurwy bezlitośnie żerują na ludziach. Totalny brak organizacji i przygotowania do obrony. Do tego wojownicy z Astartes i Inkwizycji rzucili się sobie do gardeł, zdaje się że w związku z jakimś nieporozumieniem dotyczącym czarownika… kto dojdzie za małpami?
- Dobrze, szczegóły mnie nie interesują – Kynislanna przypasała ostrze, drugie ukrywając w warkoczu – Ruszamy za pół godziny. Wyrwiemy łupy i niewolników zarówno spod nosa Kurwy, jak i Imperialnych! To będzie NASZA NOC!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|